piątek, 14 grudnia 2012

#5 first snow



Nasza częstotliwość dodawania postów ostatnio drastycznie spadła, więc pomyślałam że dobrze by było wrzucić tutaj coś nowego, i również dlatego żeby szczerze mówiąc znaleźć sobie wymówkę od niepisania licencjata ;-) Wobec takiej okoliczności nawet porządki w łazience wydają się arcyciekawą rozrywką! Ale wróćmy do tematu. Zdjęcia były jeszcze robione za tych niepamiętnych czasów, kiedy spadł pierwszy śnieg. W tą zimę śnieg zdecydowanie nie jest moim sprzymierzeńcem i koniecznie chce żebym co parę kroków dostawała zawału serca, poślizgując się w najmniej spodziewanych momentach. 
W moim stroju panuje minimalizm, który znacznie bardziej lubię od przeładowanych stylizacji. Oversize'owy sweter/ kapa (trudno mi powiedzieć co to takiego) to mój najnowszy nabytek i jeden z najbardziej lubianych ciuchów obecnie. 
Aha! chciałam jeszcze przeprosić za jakość zdjęć ale zimowa aura i wcześnie zapadający zmrok nie sprzyjają zabawom z aparatem...
















beanie - sh / leggings - vero moda / oversize sweater - sh / shirt - sh / shoes - deezee / bag - @ / jewellery - kappahl


A.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

#4 burgundy story




Czas rozdziewiczyć naszego, skromnego jak na razie bloga, pierwszym tak zwanym "outfitem". Zanim spojrzycie sobie troszkę niżej, na zdjęcia musicie wiedzieć, jak przedziwne dla mnie było to pozowanie. Dlatego wybaczcie mi te dziwaczne pozy, ale nie wiedziałam co czynię :). Mam nadzieję, że później będzie już lepiej lepiej... Co do samej stylizacji - jak pewnie większość z Was wie - w tym sezonie króluje burgund i akurat z tego się bardzo cieszę, bo lubię ten kolor. Większość moich ubrań to łupy z sh, który na szczęście nie jest już postrzegany jako alternatywa dla najuboższych/ ludzi z marginesu bądź też osób starszych, ale jako kopalnia niepowtarzalnych strojów za niewielkie pieniądze. 







blouse - shleggings - vero moda / beanie - sh / scarf - sh(h&m) / shoes - gift from my sister :) / bag - @ / jewellery - stradivarius



  A.

niedziela, 2 grudnia 2012

#3 przygoda z wybielaczem. part one.





Przygoda nie do końca taka, jakiej oczekiwałam. Koszula leżała u mnie w szafie ponad rok. Za duża, za błękitna i za sztywna. Wymyśliłam sobie dip dye, którego wykonanie wydawało mi się rzeczą bardzo prostą i przyjemną. Niestety nie do końca tak było. Materiał, trzymany w wybielaczu przez 2 godziny przybierał taki sam kolor jak trzymany 2 minuty. Miało być biało, miało delikatnie przechodzić w błękit - no, ale cóż, nie zawsze mamy to co chcemy. Przed wybielaniem zwęziłam koszulę, około 5 cm z każdej strony. Chyba nie do końca zdaję sobie sprawę jaką mam figurę, dlatego koszula jest trochę wąska w biodrach. Włożona do spodni, całe szczęście, wygląda dobrze. Zwykłe przeźroczyste, plastikowe guziki zamieniłam na srebrne (tak wiem, guzik przy kołnierzyku jest inny, ale miałam tylko 6 takich samych).
That's all!





                       


M.